10 lutego 2014

Sie sind das Essen und wir sind die Jäger!

Nikt nie wspomina nazwy tych wydeptanych kwiatów.
Ptak, który wpadł do kałuży krwi, nie poleci bez wiatru.
Modlitwa nas nie ocali, tylko wola walki zmieni ten świat.


- Powinniśmy tam iść... Powinniśmy iść za tym dźwiękiem. Czujesz to, prawda? Tam mieliśmy iść? To o tym dźwięku mówiłaś, tak? - Ochrypły głos przemawiał dalej.  Usta  rozwierały się niemal mechanicznie wypuszczając z gardła kolejne słowa.
- Tam będzie bezpiecznie, czujesz, to, prawda? – Mężczyzna spojrzał na profil swojej siostry. Z jej dolnej wargi majtając się swobodnie zwisała ślina. – To takie irracjonalne, ale powinniśmy... Powinniśmy... Powinienem...

Imię: Geum
Nazwisko: Masterton
Wiek: 24 lata 
Data urodzenia: 11. 03. 1988 r.
Przydział w obozie: Zaopatrzeniowiec

9 komentarzy:

  1. [Przyjemna karta ;) To co, wątek? :D ]

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  2. [A mogę zwalić na ciebie zaszczyt zaczynania? xD ^.^ ]

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  3. Cara tylko czasem pozwalała sobie na tęsknotę za tym co było, choć ta tęsknota nie dotyczyła raczej ogólnie świata, acz rodziny. Nienawidzi tego co się stało… Cholerni reptilianie, dyski i Tropiciele… To przez nich straciła każdego kogo tylko miała. Przywykła już do tego, ale w głębi serca chciała by to wszystko wytępić i dożyć czasów, gdy ludzie zaczną odbudowywać Ziemię i choć trochę powróci ona do czasów swej świetności. Próżne nadzieje. Wychodząc z obozu napatrzy się na to wszystko co dzieje się ze światem, który ludzie kiedyś nazywali domem. Teraz jest gorzej niż jak na wojnie. Krajobraz iście z kiepskiego horroru, napawający nostalgią i wiecznym poczuciem, że cos się zaraz stanie, że wszystko się skończy. Z jednej strony obstawiała by walczyć z losem i stawiać mu się, a z drugiej strony, czy ludzkość jest w stanie to przeżyć? Może lepiej by było, gdyby koniec przyszedł nagle i skończył wszystko w miarę jak najszybciej. Ale w domyślała się, że wszystko ma swoje przyczyny i to co na pierwszy rzut oka może wydawać się proste do pojęcia, w rzeczywistości jest dużo bardziej skomplikowane. Cara też czasem popada w nostalgię i w tedy poświęca uwagę na zastanawianie się nad tym wszystkim, acz te myśli są czasem zbyt przytłaczające. Dlatego, mimo niebezpieczeństwa czyhającego wszędzie poza obozem, lubi opuszczać jego granice i skupić się na czym innym. Może się w tedy oddać woli przetrwania, a myśli odlatują w tedy daleko od jej głowy.
    Gdy zazwyczaj wybierano spośród zwiadowców tych, którzy mają się wybrać za bezpieczne mury, ona należy to tej bardzo nielicznej, okrojonej grupy śmiałków, którzy zgłaszają się na ochotnika, a inni posyłają im pełne zdziwienia i współczucia, spojrzenia. Tym razem również się zgłosiła, gdy oznajmiono, że czas wyruszyć po zaopatrzenie. Nie pytała się komu ma towarzyszyć, mało ją to obchodziło, ważne by móc się do czegoś przydać.
    Tak więc ubrana w bojówki w moro, koszulkę na ramiączkach i znoszoną, gdzie nie gdzie przetartą, czarną kurtkę udała się do obozowej bramy, gdzie ma czekac zaopatrzeniowiec. Oczywiście uzbroiła się w jeden krótki pistolet i jednego Browinga, z którymi niemal się nie rozstaje. Ostrożności nigdy za wiele. Gdy doszła na miejsce obrzuciła mężczyznę krótkim spojrzeniem.
    -Możemy już iść?- Mruknęła obojętnie spoglądając za, otwartą już bramę.

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę mało ją interesowało kim jest, co robi, co ma zamiar zrobić, co sobie o niej i tym całym gównie, w którym wszyscy się obracają, myśli. Chciała po prostu w spokoju się skupić i nie zawieść tych, którzy oczekują, że oni zrobią to co trzeba i wrócą żywi z zapasami. Poza tym nie chciała ginąć mając na świadka tylko jego z tym nieszczerym grymasem wymalowanym na twarzy, który mówił wszystko za niego. Dość spora grupa osób dziwiła się, że ona tak sprawnie operuje bronią i nie boi się wyjść na zewnątrz. Tak naprawdę lubi kopać czyjeś tyłki i udowadniać, że jest silniejsza niż nie jeden mężczyzna. Tak było, gdy świat nie stanął na głowie i okoliczności na pewno tego nie zmienią. Sięgnęła po większą broń. Wolała mieć ją od razu gotową do użycia. Zerknęła na ciemnowłosego, gdy się odezwał. W tych podłych, ponurych czasach każdy w sumie dba o siebie, a Cara jakoś nie przejawiała wielkich chęci poznawania nowych ludzi. Skrycie po prostu obawia się przywiązania i pieprzonego rozczarowania. Zresztą już nie należy do tych milusińskich i rozgadanych kobiet. Okoliczności uczyniły ją jeszcze twardszą i mniej przystępną… W końcu jednak westchnęła i się odezwała.
    -Cara.- Rzuciła krótko, rozglądając się. Było cicho, za cicho, ale w sumie byli jeszcze bardzo blisko obozu. Gorzej będzie, gdy zniknie on im z oczu.
    Okolica była posępna. Spękany asfalt, suchy wiatr, a gdzie nie gdzie stały zepsute, porzucone samochody bądź inne rzeczy. Mało przyjazny wygląd. Każdy normalny z przyjemnością by zawrócił, ale nie ona. Czuła jak adrenalina przyjemnie zaczyna powoli rozchodzić się po jej ciele. Tylko przez chwilę można było dostrzec lekki uśmiech na jej ustach, ale na pewno nie był specjalnie przeznaczony dla niego.

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej zdecydowanie godzinne milczenie i marsz nie przeszkadzały. Nie poszła na pogaduchy tylko wykonać zadanie i już. Ale w duchu cieszyła się, że nie trafił jej się jakiś papla co byłby spragniony towarzystwa i konwersacji. Dobrze, że Geum się nie odzywał, choć pewnie dawała mu do zrozumienia swoją postawą, że nie ma na to ochoty. Cara skupiona była na otoczeniu. Każdy zmysł był nastawiony by wyłapać stwora bądź coś innego.
    Gdy doszli na stacje przyglądała jej się z powątpiewaniem. Byli godzine marszu od obozu, jeśli coś tutaj było na pewno ktoś się tym zajął. Podeszła z nim do drzwi i gdy on przy nich majstrował ona się rozglądała. Zaklęła cicho pod nosem, gdy usłyszała brzęk upadanego klucza. Gdy otworzył drzwi, złapał go za ramię i zatrzymała, gdy chciał wejść do środka. Z ich dwojga to ona najpierw miała narazic życie. Ściągnęła brwi i cicho stąpając weszła do budynku, w którym panował pół mrok. W środku panował zaduch i śmierdziało. Przeszła w głąb i między regałami zobaczyła gnijące ciało. Obrzuciła je benamietnym spojrzeniem.
    -Bierz to co się przyda i się stąd zwijamy.- Szepnęła wyglądając za okno.- Ktoś nas obserówje.- dodała spoglądając na małą przybudówkę za głównym budynkiem stacji. Niemal czuła wścibskie spojrzenie na sobie chyba, że jest przewrazliwona. Odeszła od brudnego okna, acz nadal za nie wyglądała. Zdecydowanie nie byli tutaj bezpieczni. W dodatku dość odsłonięci. Skrzywiła się tylko na myśl o ewentualnym starciu.

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie skomentowala jego zapalu do wyjscia i sprawdzenia kto lub co ich obserwoje. Pospiech i brak rozwagi mogly ich zgubic. Rozejrzala sie oo sklepie. Nie bylo tutaj niczego co bylo warte ryzyka, ale Rada kazala isc, to poszli.
    Cara podeszla do ciala i kucnela obok zwlok mezczyzny. Wokol lezaly luski po nabojach, a on sam byl "nafaszerowany" nabojami. Slady krwi bylo widac nie tylko na podlodze. Spojrzala na Geuma.
    -Moge sie zalozyc, ze to czlowiek. Pewnie nieco szalony i agresywny, a my weszlismy na jego stacje.- zerknela w strone okna. Widziala biegnacy cien. Przyjrzala sie dokladniej sylwetce.
    -Kurwa!- Zaklela na glos i pociagnela towarzysza na ziemie. Sama sie potknela i poleciala na niego, a w tym samym czasie rozlegly sie strzaly. Seria trwala moze z kilkanascie sekund. Szklo posypalo sie na ziemie, a gdy strzaly ucichly Cara szybko odsunela sie od Geuma.
    -No to koles przesadzil.- mruknela prostujac sie. Podeszla do wybitego okna i dostrzeglszy ruch nacisnela spust. Niech skurwysyn nie mysli, ze tylko on ma bron. Uslyszala stlumiony krzyk. Trafila, ale w co? Nawet jesli go zabije nie do konca beda bezpieczni. Halas mogl przyciagnac nieproszonych gosci.

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam się serdecznie i zapraszam do siebie :) na wątki jesteśmy jak najbardziej chętni]

    Ivar

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Jako iż jestem kolejnym zaopatrzeniowcem, proponuję wątek. Co ty na to? ]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga