16 lutego 2014

Zwycięzcy biorą wszystko, przegrani odchodzą w blasku.

 
Jenny Adams
 
 

 

 

Jenny "Jen" / 19 / Zaopatrzeniowiec

 
 
- Jak się nazywasz ?
- Jenny. Jenny Adams - odpowiedziałam pocierając zmarznięte dłonie.
 
- Straciłaś kogoś ? - zapytał mężczyzna.
- Cały mój świat został zniszczony. Nie mam już chyba nikogo.
 
- Boisz się ? - przeszyło mnie spojrzenie mojego rozmówcy.
- Czego ? Nie mam rodziny, podróżuję sama już od kilku dni. Przeżyję lub nie.
 
- Musisz się czegoś bać - mężczyzna nie dawał za wygraną.
- Niech ci będzie, boję się, że złamię paznokieć.
 
-  Jeśli chcesz, możesz się przyłączyć - zaproponował i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.
 
Nie wiedziałam co zrobić. Wiedziałam tylko, że to jest moja jedyna szansa na to, aby tak jak inni nie odejść w blasku.
 
- Dzięki - odparłam szybko.
 
 
 
 
Witam w imieniu swoim i Jen. Myślimy, że uda nam się tutaj trochę pobyć.
Liczymy na wątki.
 
Na zdjęciu Amanda Seyfried.



8 komentarzy:

  1. [Witamy się przeserdecznie z Inżynierem pod kartą nowej bohaterki. Bardzo tajemnicza karta, ale mamy nadzieję poznać bliżej w wątkach :)
    Rzuciłabym pomysł wyprawy po jakiś potrzebny element do wynalazku Inżyniera, ale nie wiem czy to nie za proste i banalne :D]

    Inżynier

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ooo to fajnie. To wyruszmy po jakieś narzędzia i inne pierdoły, które są koniecznie potrzebne Inżynierowi żeby naprawić sprzęty w bazie i je udoskonalić. Nie zapominając oczywiście o kredzie bo bez tego ani rusz :D Możemy później jakieś atrakcje i niebezpieczeństwa wprowadzić]

    Inżynier

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ajjjj nooo... Wysililiśmy się z pomysłem, to jeszcze zacząć musimy? Meh... No dobra]

    - Tak Amy. W porządku. Już, już pakuje. Latarka też już jest. W bocznej kieszeni, tak. Śrubokręt? Ale po co? No dobra, też wezmę - Inżynier krzątał się po swojej kryjówce zabierając wszystkie potrzebne mu rzeczy. Tu nikt nie przeszkadzał jego "rozmyślaniom", ponieważ mało kto znał dalekie korytarze i pokoje w wojskowym bunkrze. Tylko naukowiec spędził tutaj tyle czasu, by poznać tajemnice miejsca obozowania tych, którzy przeżyli.
    Let’s go sunning
    It’s so good for you
    Let’s go sunning
    Beneath the sky of blue
    Greet the sun every morn
    Feel as free and happy as the day you were born

    Inżynier nucił pod nosem, wyglądając na niezwykle podekscytowanego tym co miało się wydarzyć. Wybierał się na wyprawę, ku chwale nauki! Tak!
    Naprawdę cała "przygoda" podyktowana była czymś zgoła odmiennym, choć nadal tkwiło w nurcie tak bliskim Inżynierowi. Ostatnio system bunkra zaczął szwankować. Oskarżono naukowca o zbyt małe zaangażowanie w pracę, jednak wyszło na jaw, że to wina podupadającej kondycji maszyn. Niestety części, które były wyjątkowo potrzebne by doprowadzić wszystko do porządku, pokryła rdza i nie nadawały się do niczego. Chętni musieli podjąć wyprawę, by odnaleźć choć niektóre z nich. Wynalazca musiał im towarzyszyć czy tego chciał czy nie, bo on wiedział czego potrzeba maszynierii.
    Inżynierowi nie bardzo uśmiechało się wychodzenie na zewnątrz. Tam są jaszczurki... I śmierć... I niebezpieczeństwo. Nie ma gdzie malować kredą i Amy jest wyjątkowo niespokojna. Nim dzisiejszego dnia umysł naukowca ponownie nie zawędrował ku rozstajom wariactwa, Inżynier nigdzie nie ruszyłby się ze swojego miejsca. Wyjście na zewnątrz było samobójstwem, a już na pewno dla kogoś jego pokroju. "Całe szczęście" szaleństwo Inżyniera przytępiało odrobinę zdrowy rozsądek. Zaczął traktować to jako przygodę. Obłąkańcze, niebezpieczne przeżycie.
    Mężczyzna poprawił maskę gazową i założył plecak na opatulone wojskową kurtką ciało. Choć pierwotnie lekka kapota miała za zadanie maskować żołdaków, teraz wyglądała jak pisanka. Naukowiec chciał już wychodzić, gdy nagle gwałtownie odwrócił się i porwał ostatnie kawałki kredy, które leżały na stoliku. Z radosnym chichotem rozsmarowywał kolorowy ślad na tęczowo wyrysowanej ścianie, która wcześniej była mu wyjątkowo brudna i nieprzyjazna. Teraz mieniła się różnymi barwnymi szkicami i rysunkami, które Inżynier wykonywał dla swego dobrego samopoczucia.
    - Wziuuuuuuuum! - wyciągnął drugą dłoń na bok i udając samolot, biegł przez korytarz znikając w ciemności.

    Inżynier

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ojej, aż tak źle? Przepraszamy, ale staramy wczuć się w wariata xD]

    Inżynier nadal w najlepsze wydawał z siebie odgłosy samolotu, biegnąc przed siebie. Ludzie schodzili mu z drogi, ale on jakby kompletnie ich nie zauważał.
    Owszem był wariatem przez większą część czasu. To jednak sprawiało, że miał sporo mniej problemów niż inni. Wieloma sprawami się po prostu nie przejmował, bo nie przechodziły przez wielki mur jakim wariactwo ograniczało jego umysł. Co innego, gdy odzyskiwał świadomość i stawał się dawnym sobą... Wtedy kłopoty wracały stresem ze zdwojoną siłą. Inżynier bardzo tego nie lubił.
    Mężczyzna miał się spotkać z kobietą, panią od zaopatrzenia, która jako jedyna zgodziła się wziąć go ze sobą. Był opóźnieniem i nawet jako szaleniec zdawał sobie z tego sprawę. Co więcej, co te ludziki poczną, gdy zamieni się w sługusa jaszczurek? Co? No co, co co? Kto im będzie naprawiał maszyny i malował ściany?
    W całym biegu Inżynier zauważył w końcu młodą dziewczynę, która szła słabo oświetlonym korytarzem. Ewidentnie czekała na niego. Mężczyzna dobiegł do niej i zakręcił koło.
    - Prosimy o zgodę na lądowanie, wziuuuuuuu! - powiedział szybko, a jego głos był mocno zniekształcony nie tylko przez zakrywającą połowę twarzy maskę. Kaptur spadł mu z głowy, lecz po chwili naukowiec stanął. Odsalutował i poprawił swoje ubranie, nakładając kapuzę - Dziękujemy generale Amy za przyznane pozwolenie.
    Odwrócił się do młodej dziewczyny. Choć w oczach igrała mu wesołość, nie wyciągnął dłoni na przywitanie. Nie lubił się spoufalać, nie był do tego specjalnie przyzwyczajony. Jakby dopiero zdawszy sobie sprawę, że jest w obecności ludzi skulił się odrobinę i rozejrzał dookoła.
    Taki był - nieprzewidywalny w swoich reakcjach. Jakby cały świat zaskakiwał go co sekundę, a rzeczy które otaczały go od dłuższego czasu dopiero się pojawiły.
    - Chodźmy, chodźmy... Patrzą na nas, idźmy na zewnątrz. Kredunia nas zaprowadzi, chodź! - Inżynier machnął do kobiety, skruszył resztkę kredy w dłoniach i przystawił bliżej dziewczyny - Dmuchnij, ona nam powie gdzie iść.

    Inżynier

    OdpowiedzUsuń
  5. - Niemądra dziewczyna, przecież jaszczurkom to nie szkodzi - Inżynier mruknął serdecznie i wzruszył ramionami, patrząc na kobietę uważnie. Podniósł dłoń i rozrzucił proszek dookoła, jakby rzucał zaklęcie jak jakaś magiczna wróżka.
    Mężczyzna patrzył na dziewczynę, gdy ta sięgnęła po dziennik. Po chwili prędko zakrył uszy dłońmi na dźwięk wyrywanych kartek. Otworzył jedno oko, później drugie. Jasne oczy rozszerzyły się z zainteresowaniem na widok kartki i długopisu.
    - Iiiii! Amy patrz, kartka i długopis! - przeszczęśliwy Inżynier wziął od dziewczyny rzeczy i obrócił się na palcach dookoła. Choć to proste rzeczy cieszyły go jak nigdy. Nie miał ostatnio częstej sposobności, by mieć takowe "sprzęty". Wszystko zabrali obozowicze. On i tak wolał kredę oraz ściany. Dawały więcej możliwości pisania i do tego baza była tak niesamowicie kolorowa - Dziękujemy!
    Mężczyzna pobiegł do przodu w kierunku wskazanym przez panią od zaopatrzenia. Gryzmolił coś na kartce, jakby poszukiwane części, ledwo słysząc słowa kobiety. Szedł szybkim krokiem, mamrocząc coś do siebie, długo nie odpowiadając na zadane pytanie. Skupiał się na narzędziach, które musiał mieć i planach drążących jego umysł. Uwielbiał swoją pracę, dawała mu spokój. Spokój...
    - Ahh... Szukamy takich okrągłych śrubeczek i... - Inżynier powiedział, zwolnił kroku i odwrócił się do dziewczyny. Jego wzrok był inny niż kilka minut temu, jakby bardziej "obecny" i rozsądny. Potrząsnął on głową i złapał się za nią dłonią. Zaśmiał się, a maska zamieniła to w świszczące dźwięki, zaraz jednak wypuszczając do świata niski głos mężczyzny - Okrągłe śrubeczki... Idiota. Przecież to nitonakrętki przelotowe z kołnierzem walcowym. Dureń, jak można nie wiedzieć takiej prostej rzeczy. Otóż to. Potrzebujemy kilka takich, do tego śrub dociskowych i pasowanych. Nie powinniśmy też gardzić jakąś lutownicą, prętami i zwojem kabli, jeśli tylko coś takiego znajdziemy. Wszystko się przyda. Śpieszmy się, nie chcę stać się bezmyślnym zombie, szkoda mojej pracy i wiedzy. Znasz drogę do jakiegoś sklepu z narzędziami?
    Szedł dalej, naciągając mocniej kaptur na czoło. Pochylił się nad kartką, zapisał kilka słów i schował ją do kieszeni.
    Znowu dał się wkręcić w jakieś samobójcze zadanie. Pięknie. Pomyśleć, że jeszcze niedawno w spokoju pracował w laboratorium, "ciesząc się" ciężką pracą. Jak w ułamku sekundy wszystko może się zmienić.

    Inżynier

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dzień dobry!:) Przyszłam się przywitać i o wątek spytać :D]

    Ivar

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jedyne co mi na myśl przychodzi to to, że może Jenny przed wyprawą wpadłaby do Ivara dowiedzieć się czego najbardziej potrzeba z leków i innych wyrobów medycznych? Ale jeśli masz coś lepszego to wal :P]

    Ivar

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga