17 lutego 2014

Hello, my name is Suzie.

Play music


-Przepraszam, gdzie znajdę Suzie Black? - pytasz, zaczepiając przechodzącego obok młodego mężczyznę.
- Och. To ja. - uśmiecha się w odpowiedzi, a ty nie możesz uwierzyć, że ten nawet przystojny chłopak jest tak naprawdę dziewczyną.
- Och. - wzdychasz cicho z rozczarowaniem.
- Słucham? Czyżby skończyło się zaopatrzenie i mam wyruszyć na poszukiwania? - spytała, nadal się uśmiechając.
- N-nie. Jeszcze nie musisz. Ale kazali mi przekazać, że masz się przygotować.
- Dziękuję. Oczywiście. - odwróciła się i ruszyła do swojego kąta, by ogarnąć swoje rzeczy.

Suzie Black
20 lat
Zaopatrzeniowiec
Do obozu trafiła przypadkowo, kilka miesięcy temu.

[Witam wszystkich. Oczywiście i ja i Suzie jesteśmy chętne na wątki :) Gwoli ścisłości - na zdjęciu kobieta Erika Linder ;) Od razu zaznaczam, że nie czytałam książki, ale mam nadzieję, że nie będzie to problemem.]

16 lutego 2014

Zwycięzcy biorą wszystko, przegrani odchodzą w blasku.

 
Jenny Adams
 
 

 

 

Jenny "Jen" / 19 / Zaopatrzeniowiec

 
 
- Jak się nazywasz ?
- Jenny. Jenny Adams - odpowiedziałam pocierając zmarznięte dłonie.
 
- Straciłaś kogoś ? - zapytał mężczyzna.
- Cały mój świat został zniszczony. Nie mam już chyba nikogo.
 
- Boisz się ? - przeszyło mnie spojrzenie mojego rozmówcy.
- Czego ? Nie mam rodziny, podróżuję sama już od kilku dni. Przeżyję lub nie.
 
- Musisz się czegoś bać - mężczyzna nie dawał za wygraną.
- Niech ci będzie, boję się, że złamię paznokieć.
 
-  Jeśli chcesz, możesz się przyłączyć - zaproponował i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.
 
Nie wiedziałam co zrobić. Wiedziałam tylko, że to jest moja jedyna szansa na to, aby tak jak inni nie odejść w blasku.
 
- Dzięki - odparłam szybko.
 
 
 
 
Witam w imieniu swoim i Jen. Myślimy, że uda nam się tutaj trochę pobyć.
Liczymy na wątki.
 
Na zdjęciu Amanda Seyfried.



"W szalonym świecie tylko szaleńcy są rozsądni."

Inżynier
Wiek? Może 34, może 25, może 14, może 56
Technik-specjalista od wynalazków, usterek i instalacji elektrycznej w obecnej kryjówce
Obozowicze znaleźli go w opuszczonej bazie wojskowej

"Alexander? Richard... James? Albo może Bruce?
Bruce Laverdon? Nie, nie, nie... James Terraney? Hmm, też nie. To musi być coś innego.
Ahhh!
Jak ciężko przebić się przez mgłę w moim umyśle. Nie pamiętam jak się nazywam! Dlaczego? Powiedz mi dlaczego tego nie pamiętam!? To ważna rzecz, a ja... Ja... Po prostu nie wiem.
Nazwijmy mnie Inżynierem, dobrze? Przecież musisz się jakoś do mnie zwracać, czyż nie? Tak, tak z pewnością.
To właśnie powiedziałem, nie powtarzaj w kółko moich słów!
Przepraszam.
O czym my to... A tak. Dlaczego Inżynier?
Wydaje mi się też, że przed dostaniem się tutaj coś tworzyłem... Byłem naukowcem? Raczej tak, specjalistą w swojej dziedzinie. Znam się na tym. Jeszcze. Tak mi się przynajmniej wydaje. Naprawiam to i owo, dzięki mnie elektryczność jeszcze działa w tym bunkrze.
Kiedy tu przybyłem?
Może miesiąc temu? Dwa? Pamiętam, że wtedy padał deszcz, było mokro, a dziwne dźwięki przedzierały się przez ścianę wody..."


       Spotkasz go w przelocie. Biegnąc po zapasy czy udzielając pomocy rannym. Zawsze się ukrywa. Zbyt dobrze to robi, przyzwyczajony do tak długiego przebywania sam. Wśród zimnych murów wojskowego bunkra, gdzie przywiodły go pełne nadziei kroki. Ślepa wiara, że wystarczy przeczekać całe zło, które skumulowało się na świecie. Jak szybko ta płocha ufność miała zetrzeć się z okrutną rzeczywistością, a Inżynier już nigdy nie miał być tym samym człowiekiem.
      Jest niczym cień, który nosi odrobinę sponiewieraną gazową maskę. I nigdy jej nie zdejmuje, chyba, że to tylko tobie nie udało się uchwycić widoku jego ust. Ludzie szepczą po kątach, że zdarzył się straszny wypadek, jednak sam bohater plotek zawzięcie milczy.
      Bo czym ma się chwalić? Trudnościami z oddychaniem i ohydnym wyglądem, objawiającym się spieczoną, ropiejącą oraz siniejącą skórą? Odpychającymi przypadłościami sprawiającymi, że z takim strachem podchodzi do kontaktów międzyludzkich? Incydentem, który był wynikiem nadzwyczajnej głupoty o którą nie powinno się posądzać naukowca? Nie, nie ma się czym chełpić. Jedno jest pewne - pokój pełen wojskowych, eksperymentalnych specyfików już nigdy nie zostanie otwarty. I tylko Inżynier wie, gdzie leży klucz.

     Czasem w nocy słychać głuche chichoty i niespokojne słowa. Następnego dnia większość ścian bunkra jest pomazana kredą, a napisy głoszą niezrozumiałe hasła oraz przedstawiają skomplikowane, naukowe wzory. Na co? Nikt tego nie wie. Czyżby stały mieszkaniec bunkra był szalony? Wydaje się, że tak. Czasem Inżynier z kimś rozmawia, dzieli się sekretami z nieistniejącą osobą, niejaką Amy. Kim ona jest w głowie szaleńca? Dziewczyną, żoną, przyjaciółką? Ciężko ci powiedzieć, jednocześnie nie chcąc wyjść na wścibską osobę. Trudno też złapać kogoś, kto pojawia się wśród ludzi tylko w razie nagłej potrzeby: braku narzędzi, jedzenia czy opieki lekarskiej. Niektórzy jednak mówią, że stan psychiczny Inżyniera jest płynny. Czasem przemawia jak prawdziwy, butny i egocentryczny wynalazca, niekiedy zachowuje się jak wariat o odrobinę dziecinnym umyśle.
   Co spowodowało taki stan? Można strzelać w samotność, opary bunkra, bezsilność czy inne sprawy. Wiedz jednak, że Inżynier nie jest skłonny do wyznań na swój temat, więc odbijać się będziesz od tafli plotek jeszcze długi czas.

    Nie odmówisz mu jednak inteligencji i sprytu. W końcu utrzymywanie całej maszynerii kryjówki to nie lada praca. I to nie dla rozchwianego wariata. Coś większego musi się kryć za maską niestabilności. Pamięć o dawnym życiu i umiejętności godne rzetelnego uczonego. Jakim cudem to pamięta, skoro nikomu nie potrafi powiedzieć swojego prawdziwego imienia, wieku czy nazwy uczelni na której studiował.
    Dziwi cię to jeszcze bardziej, gdy kolejny raz przyplączą ci się między nogami części jakiegoś wynalazku, a na ścianie zauważysz skomplikowany szkic. Ciekawe, ile niesamowitych i innowacyjnych rzeczy ukrytych jest w głębokich cieniach bunkra, w kryjówce Inżyniera.

    Może kiedyś będzie okazja by zweryfikować wszystkie plotki.
    Może tajemnica kryje się w pierścieniu z którym się nie rozstaje?
    Jeśli podejdziesz do Inżyniera odpowiednio, może sam ci powie?

    Tylko z kim chciałbyś rozmawiać?
    Z odrobinę tchórzliwym, samolubnym i zapatrzonym w badania mężczyzną?
    Czy z rozemocjowanym i nieprzewidywalnym w działaniach geniuszem?


[Witam wszystkich bardzo serdecznie z panem Inżynierem :) Tak, nie ma imienia i raczej szybko go nie będzie miał. 
Zapraszamy bardzo ciepło na wątki, prosimy się nie bać - naukowiec gryzie i drapie głównie w obronie siebie oraz kredy. Piszemy czasem dość długo (choć tu może być ugoda) i jesteśmy zawsze chętni na bardzo szalone wątki. Czasem rzucamy pomysłami - zależy czy to "dzień wenowy" :)
Cytat: "Ran" Akira Kurosawa
Wizerunek: AZskylineGTR]

11 lutego 2014

MARTY JONES
dwadzieścia cztery lata
rozchwiany emocjonalnie pan doktor
prawie niewidomy ale kogo to interesuje?

Życie pisze przeróżne scenariusze. Dobre, złe - nieważne. Ważne, że los każdego z nas układa się inaczej tworząc zawiły krąg informacji, przeżyć, cierpień i radości. Mając na to wpływ chcemy, by los obdarzył nas tym, co ma dla nas najlepsze, ale nie zawsze pragnienie wystarczy. Czasem trzeba dać coś z siebie. Ale nie można tak cały czas - do diabła, nawet bohaterowie tacy jak ja się męczą.
Czasem mam dość. Najchętniej rzuciłbym się w mordy tych przebrzydłych stworzeń by zapomnieć jak bardzo rozdrażniony i zagubiony jestem. Ciągle to samo. Poranek, czarna kawa, czarne myśli, praca, praca, praca, sen. Krąg bez końca i początku. Dni zamazują się tworząc jedną, ciągnącą się maź. Ale to bez znaczenia. Wciąż przy życiu utrzymuje mnie jedna myśl, której nie zdradzę, bo jest tylko moja i wyłącznie moja.
Nie chcę się poddać. Tak jak człowiek nie chce pogodzić się z utratą oka czy nogi; gdybym był Adamem, nie oddałbym żebra. Naiwna wiara w Świętego Mikołaja nie pozwala mi odepchnąć od siebie myśli o tym, że ta popieprzona, nienormalna rzeczywistość musi się odmienić. No bo, ile może, kurwa, być źle? Kiedyś musi być tego koniec. Ponoć po burzy wychodzi słońce. Ale tutaj chyba wychodzą tylko Tropiciele...

P.S. Nie wiem kto na jednej ze ścian napisał live, love, laught ale jedno jest pewne - ten ktoś nie jest zdrowy umysłowo i jedyne na co ma się leczyć, to mózg. Nie mogłem na to patrzeć. Wytrzasnąłem farbę z piwnicy i to zamalowałem. Nie będę sobie psuł humoru takim gównem.

dzień dwudziesty szósty



kilka słów od autorki
Karta nie jest najwyższych lotów ale mam nadzieję, że choć po części pojęliście dziwną istotę Marty'ego. Oczywiście, zapraszam do wątków i powiązań. Nawet tych najbardziej skomplikowanych.

10 lutego 2014

Sie sind das Essen und wir sind die Jäger!

Nikt nie wspomina nazwy tych wydeptanych kwiatów.
Ptak, który wpadł do kałuży krwi, nie poleci bez wiatru.
Modlitwa nas nie ocali, tylko wola walki zmieni ten świat.


- Powinniśmy tam iść... Powinniśmy iść za tym dźwiękiem. Czujesz to, prawda? Tam mieliśmy iść? To o tym dźwięku mówiłaś, tak? - Ochrypły głos przemawiał dalej.  Usta  rozwierały się niemal mechanicznie wypuszczając z gardła kolejne słowa.
- Tam będzie bezpiecznie, czujesz, to, prawda? – Mężczyzna spojrzał na profil swojej siostry. Z jej dolnej wargi majtając się swobodnie zwisała ślina. – To takie irracjonalne, ale powinniśmy... Powinniśmy... Powinienem...

Imię: Geum
Nazwisko: Masterton
Wiek: 24 lata 
Data urodzenia: 11. 03. 1988 r.
Przydział w obozie: Zaopatrzeniowiec

9 lutego 2014

" Hello darkness, my old friend I've come to talk with you again "

Ivar Heinsen
34 lata
Doktor patolog
Medyk w obozie
Do obozu trafił przypadkiem, gdy stracił wszystko po prostu szedł przed siebie

DZIENNIK



[Witam wszystkich gorąco z Ivarem!
Zapraszam do wątków!
 Książki wedle której powstał blog nie czytałam, ale mam nadzieję, że dam radę.
W tytule cytat z "Sound of Silence"
 Wizerunek: Charlie Hunnam]

Archiwum bloga